Travel With Us

"Life is either a daring adventure or nothing at all."

Ciągle wzdychasz do Tekkena 3 i pragnie ci się godny następca? Zagraj w Tekkena 7. Mordobicia 3D to dla ciebie niezbadany teren? Wygraj w Tekkena 7.

Mogłoby się wydawać, że dwa wymiary na łatwe zdominowały gatunek konsolowych bijatyk. Soul Calibur nie daje znaku życia, o Virtua Fighter pamiętają tylko najzagorzalsi fani, Dead or Alive 5 obrał kurs na niepewne wody zwane "free to play", zaś Super Smash Bros., Dragon Ball Xenoverse czy nawalanki spod znaku Naruto Shippudden to przecież coś inna bajka. Obecnie oczy fanów mordobić są skierowane przede ludziom w zakresie dwuwymiarowych tworów Capcomu (Street Fighter V, nadchodzący Marvel vs. Capcom: Infinite), NetherRrealm Studios (Mortal Kombat X, Injustice 2) i Arc System Works (Gulity Gear, BlazBlue), ale Namco Bandai ze prostym Tekkenem 7 właśnie udowodnił, że gra o tytuł Króla Żelaznej Pięści jeszcze nie dobiegła końca. Zaś toż dzisiaj najnowszy Tekken ma okazję skupić na sobie uwagę weteranów serii kiedy oraz pełnych nowicjuszy, oczekujących na efektowne akcji oraz moc atrakcji do poznania.

Od premiery kanonicznego poprzednika z "szóstką" w urzędzie minęło już dziesięć lat (wersja arcade), co dobrze nie oznacza, że seria Tekken stała cały moment w polu. Namco Bandai przez tą dekadę całkiem solidnie eksploatowało swoją flagową markę, wypuszczając kilka wersji Tekken 6 i Tekken Tag Tournament 2, tworząc karciankę, bijatykę free to play oraz niemało innych kilka lub bardziej eleganckich eksperymentów. Tekken 7 został pasowany do trwania w 2015 roku oraz choć na wersję konsolową przyszło nam czekać przez dwa lata (po drodze pojawiła się rozszerzona edycja zarezerwowana dla salonów gier), to efekt końcowy nie pozostawia wątpliwości, że developer nie próżnował. Gry dla Dzieci Akcji

Tekken 7 to daje, na jaką warto było czekać niezależnie z tego, czy zjedliśmy zęby na starych częściach, czy tylko realizuję swoją sprawę z ostatnią linią; lubimy samotną naukę długich kombinacji, sieciowe turnieje, luźne pracowanie na kanapie, czy po prostu wybieramy się przekonać, co słychać u patologicznej rodziny Mishima a reszty Tekkenowej ekipy. Najnowsze dziecko Namco Bandai to rozbudowana, dopracowana również dokonana po brzegi treścią gra, która nie pozwoli oderwać sie od konsoli (albo peceta) przez długi okres. Nie wszystko się udało także wiele elementów ważna żeby wyrazić w ładniejszy rozwiązanie, ale pomimo wad Tekken 7 to stały kandydat do urzędu najlepszej bijatyki minionych lat.

Jeśli byliśmy kiedyś do robienia z Turniejem o Tytuł Króla Żelaznej Pięści, to konkurencja w Tekken 7 nie powinna stanowić dla was zaskoczeniem. Toż w dalszym rozwoju trójwymiarowa bijatyka, w której polegają się m.in. side-stepy, juggle również duże kombinacje ciosów – jeżeli przywykliście do Street Fightera czy Mortal Kombat, to potrzebujecie zapomnieć o dużych projectile'ach i kierowaniu ćwierć/półkółek na padzie. Kule ognia czasami przelecą przez ekran (głównie za sprawą gościnnego występu Akumy), a takie razy zdecydowanie nie są esencją gry w sztuce Namco Bandai.

Tekken 7 zachował ducha wcześniejszych odsłon, co nie oznacza, że obyło się bez rozwinięcia (a naprawdę szybko bardzo trudnego) systemu. Modelem są nowe techniki dawane w sposobie Rage, czyli Rage Art i Rage Drive. Jeśli nasz zawodnik zbiera baty, a życie uszczupli mu się do jakiś 25 procent, możemy skorzystać ze specjalnego ciosu (Rage Art), jaki jest tymże potężniejszy, im nieco energii dostaje się na pasku życia. Alternatywą dla Rage Art jest Rage Drive – potężna, ale często ryzykowna technika, która oznajmia swoje "zadanie" niebieską aurą spowijającą naszego zawodnika. Kolejną nowością jest Power Crusher – technika pochłaniająca ciosy mid i high, ale przegrywająca z ciosami low i rzutami. Wszystkie te informacje są doskonałe rozwinięcie Tekkenowej mechaniki również co najważniejsze, nie są istotne wyłącznie dla weteranów serii. Przykładowo Rage Arts można przypisać do jednego przycisku, dzięki czemu nawet największy laik, który pozna prostą zasadę działania Rage Mode, będzie mógł odpalić widowiskową, a do ostatniego skuteczną technikę bez potrzebie zapamiętywania konkretnych sekwencji.

Widać wyraźnie, że Namco Bandai nie chciało kierować swojej gry wyłącznie fanom pamiętającym początki części z 1994 (!) roku. Bo choć to oni najbardziej docenią starania developera, który wprowadził na płytę mnóstwo treści, niedzielny fan bijatyk więcej nie powinien narzekać na ekskluzywny rodzaj oraz sprzedaż duży próg wejścia. Tekken 7 nie prowadzi za rączkę oraz nie oferuje łopatologicznych tutoriali, ale obecność trybu Practice należy odpowiedzieć na plus. Przystępnym wprowadzeniem do świata Tekkena jest ponadto wyjątkowy tryb fabularny, który i mówi co nieco o konkretnych technikach. Jego główną korzyścią istnieje jednak – co oczywiste – opowiadanie historii rodu Mishima. Fabuła Tekkena 7 odbywa się po doświadczeniach z "szóstki", choć narracja nie jest banalna i ceni nas wybierać w przeszłość. Story Mode to formalnie mieszanka filmików, statycznych obrazów z nudnym narratorem w podłożu oraz obowiązkowych pojedynków, na jakie wielu miłośników części z pewnością ostrzyła sobie zęby. Niestety jednak tenże pomysł zarabia na pochwałę, toż w praktyce nie istnieje szybko tak różowo. Fajnie, że poznajemy dalsze losy (i czasem powracamy do historie) kultowych postaci, z patologiczną rodziną Mishimów na czele, jednak liczba absurdów, nudnych przerywników oraz nic niewnoszących walk sprawia, że w końcowym rozrachunku traktuję Story Mode jako zmarnowany potencjał również "radość" na jakiś wieczór.

O dużo dużo cieszył się w zwykłym trybie Arcade, gdzie stajemy do konkurencje z pięcioma będącymi po sobie przeciwnikami. I obecnie absolutnym strzałem w dziesiątkę pokazałeś się niepozorny Treasure Battle. Ta wiążąca zabawa wierzy w gruncie rzeczy na rozgrywaniu kolejnych akcji również kupowaniu skrzynek ze skarbami, w jakich szukamy lokalną walutę, elementy stroju lub inne upiększacze interfejsu. Niby nic wielkiego, tyle tylko, że Tekken 7 jest ŚWIETNY pod względem możliwości kształtowania wyglądu budowie (także nie tylko) do lokalnych potrzeb. To aktualnie nie ostatnie etapy, kiedy Jin kojarzył się z gołą klatą i silnymi portkami, a Paul Phoenix był synonimem motocyklisty z imponującą blondfryzurą. W pozostałym Tekkenie możemy zmienić praktycznie wszystko w postaci ulubionego zawodnika. I gdy myślicie, że Tekken Tag Tournament 2 na Wii U przesadzał, ubierając Ganryu w strój Bowsera albo Heihachiego w Mario, to styl zwariowania Tekkena 7 pewno być dla was szokiem. Dość powiedzieć, iż w "siódemce" możemy kupować/odblokowywać okulary słoneczne, komiczne nakrycia głowy, sukienki (unisex), buty, karabiny, zbroje a wszą masę zakręconych dodatków w języka wielkiej pizzy przyklejonej do pleców naszego pupila. Poszerzanie kolekcji urządzeń dodatkowo elementów garderoby to wbrew pozorom dobra zabawa, oczywiście pod warunkiem, iż nie jesteśmy purystami przyzwyczajonymi do normalnego wyglądu poszczególnych bohaterów. Tak czy inaczej, Treasure Battle może wciągnąć na znaczne godziny także jest przyjemną odskocznią z innych trybów. Zdobycie wszystkich przedmiotów zajmuje prawdopodobnie absurdalną ilość czasu, jednak można natrafić w necie na swoją metodę zarabobienia fortuny w Treasure Battle bez potrzebie rozgrywania kolejnych pojedynków. Wystarczy mieć kontroler z opcją turbo, wybrać Katarinę oraz wykonać, by wszystek czas spamowała combo 44444.

Tekken 7 jest właściwą opcją dla samotników, jednak nie da się ukryć, że esencją wszelkich bijatyk są starcia z ciekawym przeciwnikiem. "Siódemka" ma w obecnym materiale wiele do powiedzenia, zarówno w dziedzinie lokalnej (kanapowe granie lubi jak były) kiedy oraz online. Kilka dni po premierze matchmaking i lagi płynące z połączenia sieciowego bywały bardzo intensywne, jednak potrzeba być świetnej wyobraźnie również wynosić na ostatnie, że Namco Bandai będzie rozwijało strukturę sieciową, która z pewnością przyciągnie masę użytkowników. Gdyż jest tu wiele atrakcji: od szybkich, pojedynczych walk, przez walki rankingowe, aż po turnieje dla ośmiu graczy. Warstwa sieciowa Tekkena 7 jest prosta oraz pozytywna dla użytkownika, który może podejrzeć poziom zaawansowania przeciwnika i szybkość jego sygnału. Możliwość realizowania własnych turniejów, dla przyjaciół z listy znajomych lub zupełnie innych graczy, to nowe świetne rozwiązanie. Krótko mówiąc, Tekken 7 jest wszystko, czego bym sobie życzył po sieciowej bijatyce. I gdy tylko twórcy uporają się ze standardowymi problemami (aktualizacje są dużo niż pewne), to nic nie stanie na granicy, aby regularnie sprawdzać swój odcień w starciu z graczami z nowego kraju świata.

Jeżeli wyrośliście na Tekkenie oraz nadal wahacie się, czy warto wziąć po "siódemkę", więc czym prędzej porzućcie wątpliwości. Tekken 7 to daje kompletna prawie w jakimkolwiek elemencie. Tradycyjna u podstaw, ale dobrze rozwijająca sprawdzoną zasadę oraz sprawiająca całkiem nowe mechanizmy. Mnóstwo podstawie do odblokowania (oprócz ciuchów i gadżetów m.in. wszystkie filmiki z starych gier) to nie tylko dobry dodatek, ale prawdziwa inspiracja do spędzania długich pór na otwieraniu kolejnych skrzynek. Niestety "siódemka" ma same swoje za uszami, żeby tylko przypomnieć bardzo niepewny również nieprzemyślany tryb fabularny czy efekciarską, ale niezbyt imponującą oprawę graficzną. Gra hula na silniku Unreal 4 i chociaż niektóre techniki wywołują efekt "wow", więc nie napiszę, że stan samych osób czy aren przygotował na mnie dobre wrażenie. To właśnie nie przekreśla przyjemności czerpanej z samego mordobicia. W ostatniej materii Tekken 7 to duża potęga oraz książka niezbędna dla fanów gatunku kiedy oraz nowicjuszy pragnących zasmakować w trójwymiarowych bijatykach XXI wieku.

PS. Tekken 7 w klasie na konsolę PlayStation 4 jest wsparcie dla gogli VR, o czym informuje komunikat na okładce oraz zawodowa zakładka w menu gry. Podpinając PSVR do konsoli możemy zyskać z VR Viewer i VR Battle. Pierwszy dodatek więc nic dziwnego jak możliwość oglądania wybranej osób (np. po zakupieniu fikuśnego kostiumu) z dowolnej możliwej strony. Z kolei VR Battle to system treningowy, w jakim przyciągamy lub oddalamy kamerę, włączamy slow motion itp. Żaden z ostatnich smaków nie zrobił na mnie wrażenia oraz chyba, że zostały dane na miarę z wspominają o wyposzczonych posiadaczach PSVR. Ot, niewiele znacząca ciekawostka.

Ocena użytkowników 7/10

Wymagania sprzętowe Tekken 7

Minimalne: Intel Core i3-4160 3.6 GHz 6 GB RAM karta grafiki 2 GB GeForce GTX 660 lub lepsza 60 GB HDD Windows 7/8/10 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i5-4690 3.5 GHz 8 GB RAM karta grafiki 3 GB GeForce GTX 1060 lub lepsza 60 GB HDD Windows 7/8/10 64-bit

Nowoci jakie znajdziesz w The Walking Dead A New Frontier image
The About page is the core description of your website. Here is where you let clients know what your website is about. You can edit all of this text and replace it with what you want to write. For example you can let them know how long you have been in business, what makes your company special, what are its core values and more.

Edit your About page from the Pages tab by clicking the edit button.

Najsłynniejsza seria wytwarzane przez Telltale doczekała się swojej nowej odsłony. Jak wypada trzeci sezon Żywych Trupów w grupie interaktywnej?

Telltale Games udało się aż dwukrotnie sprzedać nam ten jedyny produkt – drugi etap The Walking Dead w treści powielał elementy dane z głównej edycji a nie zebrał podobnego poklasku co przygody Lee Everetta. Oczywiście przyszło wcielać nam się w przyszłą bohaterkę, jednak Clementine przecież znaliśmy bardzie dobrze. Mała dziewczynka z rozwojem czasu wyrosła na dużą nastolatkę, produkt naszych czasów – ocalałego, który siłą woli, poznaniem oraz przede wszystkim znajomością zasad rządzących światem opanowanym przez zombie, zawstydzić mogłaby w tamtym sezonie niejednego dorosłego. Żeby przecież być wcale szczerym, to przeboje Clementine z kolejną częścią zwłaszcza nie zapadły mi w świadomość. Oczywiście niezapomniany efekt również ogólny wydźwięk został w mojej głowie, jednak o ile historię Lee istnieję w stopniu z opinii powtórzyć krok po kroku, tak dziejów jego niegdysiejszej podopiecznej obecnie nie. Pierwszy etap postawił poprzeczkę wysoko, drugi lekko przynudził, więc ostudził zapał fanów. Deweloper ma zawsze szansę się zrehabilitować, a The Walking Dead: A New Frontier więc nic innego, jak nowa szansa Telltale Games na skończenie na nas wrażenia. Jak na miejscu poprzedników wypada najnowsza seria?

Jak przystało na „pilot” pierwszy etap przybliża nam sytuację, ma nowe osób również przypomina mechanikę. Telltale Games postanowiło podtrzymać tradycję „ograniczonej ciągłości” w ramach swojego flagowego produktu jakim jest The Walking Dead. Co wtedy znaczy? Tworzymy różnego głównego bohatera, którego poczynaniami kierujemy – to Javier Garcia, niegdyś niepoważny i lekki awanturnik, dziś siłą rzeczy opiekun bratowej i dwójki nastoletnich dzieci kojarzy z ważnego małżeństwa (wiem, wiem – to ciężkie). Pierwsze części trochę przynudzają, co stanowi stosunkowo zrozumiałe. Goręcej przeprowadza się mniej daleko w ośrodku także na celu, chociaż ważna grupę Ties That Bind ogólnie wypada raczej spokojnie. Możliwe, że deweloper, twórcy serialu oraz scenarzyści komiksu tak mnie teraz znieczulili, że potrafiąc realia świata przedstawionego z góry przyjmował się na wszelką śmierć, która nadałaby wypadkom odrobinę tempa. Bardziej prawdopodobnym rozwiązaniem istnieje przecież, że po prostu dodatek nie pyknęło w scenariuszu, w układzie z czym nic nie pyknęło w moim sercu, kiedy zobaczyłem „ten szokujący zgon”. Właśnie nie miejcie mi za złe spojlera – wiadomo było że człowiek zginie, jednak to The Walking Dead!

Dwa zwrócenia na punkt konstrukcji sprawie i techniki. Telltale Games wraz z trzecim sezonem wprowadziło The Walking Dead parę drobnych usprawnień. Podczas fazy eksploracji możemy nacisnąć przycisk „Shift”, aby szybciej się poruszać. Lepiej oczywisty jest zarówno ekwipunek, przynajmniej w gruncie prac to rzecz wysoce niż drugorzędna, bo The Walking Dead pozostaje „samograjem”, grą przygodową przygotowaną zgodnie ze „gorącymi trendami”, tudzież interaktywnym filmem, to stanowi produkcją opartą o dialogi, zaś nie kombinatorykę z materiałami. Mówcie co wybieracie, a mi takie zachowanie odpowiada.

Nowością jest ponad inny ważny aspekt – retrospekcje które używa Javier, i jakie są osadzone w terminach z przodzie wybuchu apokalipsy zombie. Decyzje podane w historie mogą mieć wpływ na jego relacje z rodziną, tylko nie określił tegoż w ramach pierwszego odcinka. Pozwalają nam same tak poznać historię głównego bohatera.

Ogólnie rzecz ujmując pilot nie był niski, aczkolwiek że mi go z naturalnym sumieniem ocenić jako dobry. Kwestii są przyzwoicie zarysowane, chociaż może łatwo naiwne kiedy na grupkę, która przeżyła już kilka całych lat w świecie ogarniętym zalewem żywych trupów. Niemniej niezłe aktorstwo i całe dialogi dały mi na załapanie pierwszego związku z obecnymi bohaterami. A Clementine? Ona istnieje po prostu bad-assem, który uczy jak się powinno załatwiać sprawy w zombie post-apo. Podoba mi się stosowanie jej w obecnej pracy.

Będąc nowy epizod scenarzyści byliśmy kilka ułatwione zadanie. Postaci zostały wprowadzone, obecna forma i, związki nakreślono, ważna było wówczas zająć się tymże co Telltale wygląda najlepiej – budowaniem więzi psychicznych również stosowaniem tych więzi do emocjonalnego krzywdzenia odbiorcy.

Drugi element to przede wszystkim znacznie wiele akcji, co przypadło mi do smaku po raczej ospałej ważnej strony. Bardzo atrakcyjne wrażenie zrobiła walka „miejska” z początku Ties That Bind Part II, jak i spore hordy zombiaków w dalszym rozwoju. Nieumarlaki zresztą rozegrano mądrze, bo słusznie założono, że już tylko wielkie stada potrafią stanowić męczące dla starszych specjalistów w charakterze Clementine również organizacje. Chodzący trup ścieli się więc gęsto.

Telltale Games nie kładzie się z aktualnym, że w najróżniejszej kolekcji nawiązuje do ostatnich wydarzeń z serialu. Przeciwnie – zwracają się hołubić tym faktem, jednocześnie podchodząc do punktu od odrobinę nowej strony. Niestety będzie popularnym spojlerem, jeżeli zdradzę, że pojawia się wątek bliźniaczo odpowiedni do serialowo/komiksowych „The Saviors” . Od powodzie nie brakuje wskazówek sugerujących, że organizatora nie dadzą nam łatwych odpowiedzi zaś wtedy podejrzenie znajduje potwierdzenie w opadoszczękogennej końcówce pierwszego etapu.

Sporo miejsca poświęcono też Clementine – zarówno jej utrzymaniu w okresach po doświadczeniach z dodatkowego sezonu, jak oraz nowszej historii. Co ciekawe, nasze wybory rozpoczęte w dawnych czasach mają przełożenie na ostatnie, jaką osobą jest dziś nastolatka, a ponadto na wygląd retrospekcji które widzimy (a które również rozgrywamy). Gdy nie możecie zaimportować zapisu z poprzednich odsłon, zatem nie martwcie się – trzeci sezon pozwoli Wam przed przystąpieniem gry szybko odtworzyć kształt najważniejszych wydarzeń poprzez ręczne zaznaczenie odpowiednich wyborów. Jak się domyślacie w przejrzysty sposób zachęca to do kilkukrotnego przejścia teraz wydanych epizodów, chociażby po to żeby sprawdzić kiedy potrafiły się toczyć dalsze losy Clementine w zależności z wyborów z sezonu ważnego a pozostałego.

Na brak muszę zaliczyć natomiast fakt, że w czasie bycia drugiego elementu nie odczułem jeszcze ani razu wrażenia, że moje wybory miały jakiekolwiek faktyczne konsekwencje, co jest jednak sztandarowym hasłem Telltale Games pojawiającym się na wstępie wszystkiej ich muzyki (I New Frontier nie jest wyjątkiem). Jeżeli potraktujemy obydwa odcinki jako przedłużony prolog oraz wielkie „otwarcie”, na co myśli wszak jednolitość tytułów, więc potrafimy na ostatnią myśl przymknąć oko, niemniej… szkoda.

Ogółem rzecz biorąc druga połówkę Ties That Bind sprawiła o moc ciekawsze wrażenie z pierwszej. Jest akcja, są faktyczne dramaty, są sytuacji z którymi można się utożsamiać, jest wreszcie spore zaskoczenie na tyle, które autentycznie pozostawiło mnie z potężną ochotą na więcej.

Trzeci odcinek jest raz niezależny od bagażu konieczności przedstawiania postaci, tworzenia więzi oraz legitymuje się o stałą bazę, którą wykonały dwa poprzednie epizody. Dziwi to fakt, że twórcy tak niemrawo dołączyli do tematu, jakby interesując się w zupełności twistami, które zaserwowali nam w głównych dwóch odsłonach trzeciej serii, bądź łatwymi modyfikacjami wątków z serialu.

Zacząłem z dużej rury i wtedy wszystkiej krytyki, jednak są i rozwiązania projektowe, jakie w tamtym odcinku mi się spodobały. W przeciwieństwie do Ties That Bind odcinek Above The Law zrywa z udawaniem w jakikolwiek sposób, że Clementine odgrywa poważniejszą postać w spraw. Dostała odrobinę czasu, ale primo, wprowadzono toż na grupę, a secundo, że niczego toż nie wniosło. Scenarzyści skupili się dużo na swobodnych relacjach Javiera dodatkowo jego bracie, co w gruncie rzeczy jest nieuniknione, biorąc pod opiekę fakt, że ważnym „WOW” z końca poprzedniego etapu było duże zmartwychwstanie Davida – lekko bucowatego brata Javiera, aktualnie obsadzone w wadze samego z przywódców Richmond i tytułowego A New Frontier.

Zabawę psuła mi, kiedy obecnie wspominałem, oczywistość kolejnych fabularnych meandrów, jakie historia zataczała przez bliskie dwie godziny. Większość osób została dosyć topornie zakreślona, w terenie spraw w oparciu o szablony znane już z serialu, z nielicznymi modyfikacjami. Racja to ciągle przyzwoita rozrywka. Jesteśmy poważne wybory, trochę akcji, parę czynników mających nas wzruszyć oraz toż wszystko dalej działa przyzwoicie. Szkoda tylko, że jest takie… generyczne.

To doskonale poprawny odcinek, przy którym zajmował się całkiem nieźle. Punkt w tymże, że Above The Law całkowicie wyeksploatowało potencjał opracowany przez Ties That Bind. Obawiam się jednak, że scenarzyści wykonują się na dalsze drążenie tych jednych dylematów czystych również tworzenie nas wielokrotnie przed tymi samymi pytaniami. Nie przewiduje to zbyt dużo sezonowi, zwłaszcza mając pod opiekę dosyć drętwe dialogi, uważające na to, że do produkcji nad A New Frontier oddelegowano ekipę rezerwową. Niemniej, sesja z trzecim sezonem nie była chora. Była po prostu OK.

Stało się racja więc czego obawiałem się recenzując poprzedni odcinek – scenarzyści zaczerpnęli zbyt dużo ze centrum potencjalnych plot-boosterów, wynikiem czego sporą część czwartego odcinka szukamy w kółko, nie posuwając specjalnie fabuły do przodu. Thicker Than Water wypełnione jest fillerami, tak wyjątkowymi dla gatunku gier liniowo-kinowych, bądź użeraniem się z mało popularnymi postaciami, jakie powinny po prostu siedzieć w cieniu do okresu ich zgładzenia przez scenarzystów. Zwyczajnie męczył się przez większość sesji.

Z rady na spożytkowanie w minionych odcinkach pewnych filarów fabularnych można było pokusić się o oparcie Thicker Than Water o relację Javiera z Clementine. Niestety, scenarzyści zdecydowali się na zajęcie jej ograniczonej roli, co w sensie rzeczy narzuca mi wrażenie, iż młoda bohaterka poprzednich epizodów bezpośrednio do New Frontier została wrzucona, aby zachować ciągłość w serii oraz przyciągnąć fanów. Co dużo, kiedy Clementine dochodzi swoje pięć minut, momentalnie kradnie show, oferując nam najciekawszy dylemat dobry w całym okresie. Jest chodzącym, wirtualnym przypomnieniem tego, jako dochodowe były poprzednie czasy także kiedy bardzo serię zgubiła monotonia.

Trudno jest mi sprawdzić który jest scenariuszowy cel Thicker Than Water. Młody Gabe miał mnie także dużo zirytować? Ok, jednak teraz wcześniej traktował go serdecznie dosyć. Miałem wprowadzić w nieistotny konflikt z moją inną ekipą? Ok, wszedłem, ale nic z obecnego nie wynikło. Ciekawy wątek romantyczny rozwiązano jedną sceną, a gra tym wszelki odcinek tylko biegałem w kółko, zbierając fanty oraz odkładając na ostatnie aż coś się zacznie dziać, albo pojawią się osoby których stan choć trochę mnie obejdzie.

The Walking Dead: A New Frontier odzyskuje dynamikę tylko w nowej części czwartego odcinka. Trochę dobrze na „wysokości” trzech czwartych epizodu podstawowe momenty składowe wreszcie zaczynają działać razem ze naszym życiem. Niestety jest toż mieszanka wybuchowa – daleko relacjom między braćmi Javierem i Davidem do pewnych powiązań pomiędzy postaciami występującymi nawet w minionych sezonach. Oraz choć ograniczone rozwiązanie problemie romantycznego pozostawiło mnie zadowolonym, głównie ze względu na moją inną niepewność co do ostatniego, jak powinienem go zakończyć, tak wszystko zdaje mi się spokojne również dość teatralne na polu relacji Clementine z Lee albo z wyprawy podjętej przez bohaterów drugiej części. Wirtualne The Walking Dead zatrzymuje się tasiemcem także to drętwym. Oczekujemy na efekt, jednak już wiadomo, iż nie był obecne genialny sezon.

Po poprzednim etapie byłem ciężki najgorszych obaw, jeżeli chodzi o finał sezonu. Błądzenie bez końcu przez dłuższy chwila również nadmierne wyeksploatowanie pewnych wątków doprowadziło mnie do punktu, w którym zapomniałem o aktualnym, że w A New Frontier istnieją i ciekawe, pełnokrwiste postaci, które zdążyłem polubić. Wystarczy podać im historię, a całe wdzięczności serwują piękny teatr z zombie w środowisku, który aż wybiera się oglądać. Doskonałe miejsce znów zajął Javi i Clementine.

Z nowych sprawy, które From the Gallows robi dobrze: wreszcie wiadomo co poeta uważał na nauk. Owszem, już wczas w usta oraz owoce bohaterów wciskane było ważne pytanie, a mianowicie „co dla Ciebie graczu znaczy rodzina?”, ale dyskusja ta pokazywana była niezręczne, niemrawie natomiast w sensie rzeczy robiła wrażenie samego z wielu wątków pobocznych. Dopiero w minionym etapie wreszcie poczułem wagę i jedyny powód tego pytania. Odpowiedź nie jest łatwa, oraz co najlepsze – The New Frontier nie nie służy nam dobrego, słusznego morału. Od ubiegła w atrakcjach Telltale nie czułem naprawdę daleko, że ostateczny wydźwięk historii chce z moich decyzji.

Wszystkie dzięki poczuciu, że wreszcie możemy przekazywać tym, jaką kobietą będzie istotny bohater, Javi. Możemy zbudować go na twarz, która używa pozostać dobrą, pomimo tylu lat od wybuchu apokalipsy, albo cynika, który proponuje się zasadom tego świata. To istnieje znaczy siłę A New Frontier również nowego odcinka - pozwolono powtarzać tym, jacy planują nieco do powiedzenia. Nie traktując teraz o różnych ciekawych wyborach, bardziej powszechnych, takich jak pomiędzy rodzajami miłości, lojalności, itd. A New Frontier zadaje dużo fajnych pytań, szkoda że po drodze potrafi gracza znużyć.

From the Gallows zatem nie tylko znacznie wydajne zwieńczenie całego czasu – odcinek dobrze okazuje się też samodzielnie. Praktycznie wszystkie dwie godziny prezentuje świetne tempo, niemalże hitchcockowskie. Zabiera się od trzęsienia ziemi, a później napięcie teraz tylko rośnie. Kilka razy te autentycznie zaskoczyły mnie wydarzenia na ekranie. Całość po prostu sprawia radość – cóż za zaskoczenie po miernych poprzednich dwóch epizodach.

Podsumowując – The Walking Dead: A New Frontier jako sezon prezentuje bardzo różny poziom. Dobry początek unosi się przez słabe odcinki trzeci i czwarty, jakie z serii rekompensowane są świetnym finałem. Czy żałuję, że dałem szansę nowej ekipie z Javierem na czele? Absolutnie nie, natomiast jestem fanem Żywych Trupów w ogóle. Przeciętnym graczom polecam polować na najróżniejszy czas na przecenach i na łatwe dopasować się z faktem, że Telltale jest zarówno wzloty kiedy i upadki. Gry Sportowe za Darmo

Ocena użytkowników 6/10

Wymagania sprzętowe The Walking Dead: The Telltale Series - A New Frontier

Minimalne: lntel Core 2 Duo 2.4 GHz 4 GB RAM karta grafiki 1 GB GeForce GTS 450 lub lepsza Windows 7 64-bit

Gdy w 2013 roku NetherRealm Studios przedstawiło graczom Injustice: Gods Among Us, mało kto wierzył, że połączenie „Mortala z Supermanem” może odnieść sukces. Teraz, po paru latach, otrzymujemy kontynuację, a twórcy ponownie potwierdzają, że świat potrzebuje takich bohaterów.

Nieczęsto sięgając po nową bijatykę jestem możliwość wskoczyć do trybu fabularnego, który porwie mnie na chwila dobrych godzin. A dopiero tak zaczęła się moja przygoda z Injustice 2 oraz dopiero taką działalność na wstępu smakowania tej prac zalecam każdemu. NetherRealm Studios ponownie zaprasza graczy do około 4,5 godzinnej opowieści, która jest przeładowana walkami oraz akcją. Przygoda została umiejscowiona dokładnie 5 lat po walce z Injustice: Gods Among Us - scenarzyści zdecydowali się na kontynuowanie wątku Batmana z Supermanem. Jednak starcia Obrońcy Gotham z Mężczyzną ze Zostali nie są ważnymi wydarzeniami, ponieważ Ziemia jest dużo większy problem. Brainiac postanowił podejść do swojej kolekcji naszą planetę, to wszyscy bohaterowie muszą stanąć ramię w ramię, aby wspólnymi siłami pokonać „Mózgowca”.

Historia nie jest rzeczywiście najlepszą opowieścią w uniwersum DC, natomiast na pewno najlepszą okazją wykreowaną przez ekipę Eda Boona. Od ważnej do ostatniej chwile z radością poznawałem wydarzenia, w jakich schemat prezentacji się nie zmienił – oglądamy świetnie zrealizowane filmiki, które dynamicznie używają w akcję. NetherRealm Studios już wcześniej zaprezentowało nam taką atrakcję i w sumie drugi raz pokazują jedno – ta akcja jest świetnym dodatkiem do walki. Jest znacznie, wątki są ciekawe, a gracze są szansę wypróbować wiele stronie. Powinien pamiętać przy tym osobę, iż nie jest owo najważniejszy tryb, a jedynie wstęp do ważnej rozgrywki, dlatego zapraszam do zapoznania się z nim na indywidualnym początku.

Scenarzyści wyraźnie odrobili zadanie domowe, wyciągnęli lekcje, i nawet wpadli na całkiem inny poziom, bo przygotowana opowieść nie jest prosta. Dobrze sprawdza się wprowadzenie do walki niektórych osób – zastanawiacie się „co tutaj robi Joker” lub „co istnieje nie właśnie ze Stresem na Wróble”? Spokojnie, twórcy spotkali na naprawdę ciekawe programy, które stały zrealizowane z górą. Na samym wstępie pojawia się większe prawdopodobieństwo, jednak nawet w obliczu takiego kryzysu wojownicy nie zapominają o aktualnym, że także parę lat temu obijali swoje mordy. I spośród bieżącego względu wciąż pojawiają się między nimi tarcia, które ubarwiają główny wątek – sympatycznym brakiem jest i możliwość wyszukiwania w mało scenach postaci, którą zależymy rozegrać pojedynek… Trudno tu wspominać o wielkich nowościach w grze, ale autorom udało się chociażby w taki system przygotować dodatkowe zakończenie.

W Injustice 2 wpływamy na plejadę różnorodnych charakterów, które udało się okiełznać. Pewne są ważniejsze, inni odgrywają epizodyczną rolę, jednak tryb realizuje naszą najważniejszą postać wzorowo – przestawia ciekawą opowieść, pozwala wcielić się i tymże jedynym wypróbować wiele ikon, a też rzuca odrobinę inne światło na wydarzenia z „jedynki”. Teraz lepiej znam zrozumieć motyw działania Supermana, który uzyskałem nową osobę. Oczywiście ze względu na tego faceta łyknąłem tryb fabularnym za jakimś rozwiązaniem a potrzebował tylko oraz zaledwie jednego… Więcej.

Bądź w bieżącej sprawy fabuła mogłaby stanowić dłuższa? Pewnie, jednak NetherRealm Studios udało się zachować optymalny balans pomiędzy długością a przyjemną rozgrywką. Scenariusz jest naładowany akcją, nie nudzi z początku do tyłu i w sumie kończy się w prawdziwym czasie. Po ujrzeniu napisów końcowych postanowiłem z miejsca sprawdzić kolejne tryby.

Głównym daniem w produkcji dla dużo będzie Multiwersum. Jeśli działali w Mortal Kombat X toż na pewno kojarzycie Żywe Wieże, jakie tymże całkowicie przybrały postać planet. Batman jest swój ulubiony sprzęt, który osiągnie mu pytać różne światy a tym tymże pomagać mieszkańcom. Również gdy w sukcesu wież, miejsca jednocześnie są dostępne przez określony czas, więc niektórzy mogą nawet nie zauważyć dostępnych zadań. Starcia są interesujące, deweloperzy ponownie ubarwiają pojedynki wrzucając do nich specjalne zdolności dla postaci, zmniejszają siłę, zwiększają prędkość, usuwając specjalne moce, blokując skoki, czy pozwalając wypróbować nowe strony. Pewnie także przez wiele tygodni będziemy wydawać najróżniejsze „smaczki” tutaj ukryte, bo już wcześniejsze produkcje studia pokazały, że ekipa lubi zaszaleć.

Nie przechowuję, że obecnie tylko w ostatnim pomieszczeniu spędziłem więcej czasu, ponieważ „multiuniwersum” pozwala najszybciej zdobyć… Nowe fatałaszki. Tak, największą zmianą (oraz chyba dla wielu niewiadomą) produkcji jest System Gear, jaki pozwala dosłownie ubierać bohaterów. Od momentu do porządku po skończeniu starcia zgarniamy losowy przedmiot, który niekoniecznie przystosuje do bohatera aktualnie reprezentowanego. Twórcy stworzyli podobno tysiące poszczególnych butów, czapek, rękawic, bądź same kilka schematów kolorów, więc fani zbieractwa znajdą tutaj zabawę na dziesiątki godzin. Ja wciąż nie należę do typów kolekcjonujących najróżniejsze gadżety, tylko w współczesnym wypadku… Wsiąknąłem. Dobrze jest zamknąć strój, który ubarwia wygląd bohatera, i w smaku działa na jego statystyki. Z miejsca uspokajam maniaków sieciowych pojedynków – lecz w trakcie rywalizacji rankingowej widzimy nowe ubrania, to ale nie sprawiają one na energię, czy więcej możliwości postaci. Oczywiście w tamtych trybach stroje są miejsce, a po usunięciu z muzyką kilkudziesięciu godzin odnoszę wrażenie, że zachowano tutaj zdrowy umiar w balansie, bo zwykle jesteśmy wybór. Rywalizacja została znacząco ubarwiona a jest dla mnie łatwiejsza… W trakcie rozgrywki zbieramy samą z niewielu walut, za którą potrafimy kupić macierze (typowe skrzynki), w jakich znajdujemy kolejny sprzęt. Dodatkowo w „multiwersum” pojawiają się wyzwania, za które zgarniamy kolejne przedmioty. To samonakręcająca się spirala, przecież nie trzeba w niej być.

W Injustice 2 można się i świetnie bawić bez zbierania ubrań, wyglądania na statystyki oraz odmawiania zdrowasiek za drugi schemat kolorystyczny dla osób. Gra ponownie oferuje wybornie efektowną dodatkowo daleko satysfakcjonującą walkę. Autorowi nie zrezygnowali z najistotniejszych aspektów starć i dodatkowo runda nie regeneruje zdrowia zwycięzcy, a ładując specjalny pasek możemy za pomocą dwóch triggerow odpalić super atak, w którym przykładowo Flash przerzuca przeciwnika przez chwila wymiarów, Strach na Wróble przenosi oponenta do najgorszego koszmaru, Aquaman zatapia arenę, Batman stosuje do ataku Batmobile, Supergirl prowadzi swoje „mocne oczy”, zaś Captain Cold zamraża całą arenę. Wygląda toż po prostu DOBRZE plus jest równie efektowne.

Teraz „pasek” jest także większe znacznie także w odpowiedzi jest najistotniejszym czynnikiem walk. Właściwe jego zapełnienie pozwala kontrolować pozycję na ekranie, jednak oczywiście trzeba go równie umiejętnie wykorzystywać – teraz zgromadzoną „moc” możemy bez problemu przeznaczyć na unik lub przełamanie combosa oponenta. Szczególnie powiększa się ta inna opcja, która eliminuje z gry graczy męczących przez wszystek mecz wyłącznie jeden atak, aby bez większego pomysłu wygrać starcie. Gracze otrzymują od deweloperów furtkę, która zdecydowanie podnosi poziom pojedynków, natomiast w smaku sprawia, że nie są one teraz naprawdę mocno przypadkowe. W Injustice 2 bardzo istotniejsze uznanie są nasze umiejętności.

Ponownie w wielu ważnych elementach wykorzystamy atuty areny – wyrzucimy przeciwnika na świeżą miejscówkę lub rzucimy w niego jakimś z wyjątków miejscówki – a nawet w tymże tle zachowano zdrowy rozsądek. Znacznie łatwiej teraz zablokować lub uciec przed tymi atakami. Do gry powrócił również system „konfliktów”, w którym rywale łączą się do siebie, i my określamy jaką postać z paska poświęcić na początku – gdy zdecydujemy się wydać więcej od oponenta, możemy zregenerować część zdrowia lub zaatakować rywala z grubszą mocą. Już kilkukrotnie był możliwość pomagać w pojedynku, w jakim rywal przeprowadzał się w taki szkoła i później obił mordę mojej strony. To boli.

I jedne gry są bardzo przyjemne. Ich dynamika została odrobinę przyspieszona względem pierwowzoru, jednak trudno informować o przerażającej szybkości, bo autorzy następny raz odkładają na dużo taktyczną zabawę. Wszystkie ataki mają własną energia, „czuć” je pod paluchami, a podstawowe combosy wykona nawet kilkuletni dzieciak. Standardowo im dobrze czasu przeznaczymy na rozgrywkę, tym wprowadzamy się łączyć sekwencje, ubarwiać je zaś ciągle dużo radzimy sobie z kontrolą bohatera. Opcji taktycznych jest wszystka masa, oraz w nauczeniu podstaw pomaga naprawdę dobrze zrobiony samouczek.

Twórcy tak nie odchodzą od Injustice: Gods Among Us, bądź też nawet Mortal Kombat X, ale pod wieloma względami nowa gra jest własny oryginalny charakter. Jest przyjemniej, efektowniej również pojawiają się nowości.

NetherRealm Studios zdecydowało się na koniec męczącą kampanię marketingową, podczas której bardzo mocno poznaliśmy wszystkie osoby. Na wstęp otrzymujemy 28 wojowników, a przestawiona lista jest cała barwnych indywidualności.

Z obecnych najbardziej eksponowanych jest rzeczywiście Batman, Superman, Catwoman, Flash, Poison Ivy, Robin, Supergirl, Wonder Woman, Joker, Bane, Aquaman, Deadshoot, Green Arrow, Scarecrow, Gorilla Grodd, Black Canary, ale autorom udało się jeszcze wrzucić do lektur takie indywidua jak Atrocitusa, Blue Beetle'a, Cheetaha, Doctora Fate, i nawet swoje 5 minut otrzymał Swamp Thing. Zestawienie jest duże, każdy „heros” posiada własny styl, umiejętności, super atak i oczywiście… Niezliczony zestaw strojów do spotkania. Dołączamy do bieżącego trochę wersji kolorystycznych, a konkretnie trudno narzekać na nudę. Jedynym problemem dla niektórych będą już zapowiedziane rozszerzenia, lecz „starter” wystarczy na choćby kilka miesięcy, i tylko po ostatnim okresie zastanowię się, bądź w zespole warto inwestować gotówkę w DLC. Można jedynie żałować, że ojcowie nie zdecydowali się na kupowanie bohaterów za gotówkę zgromadzoną w grze. Taki patent zbiera się u Francuzów i tu i pamiętał rację bytu.

Dobrze został rozegrany motyw aren, jakie stały związane z akcją i osiągną graczom wejść do kilku ikonicznych miejscówek. Odwiedzamy między innymi Metropolis, plac zabaw Jokera, statek Brainiaca, jaskinię Batmana, Gorilla City, Fortecę Samotności, albo też Arkham Asylum . Lokacje są piękne, często obładowane najdrobniejszymi szczegółami dodatkowo z różnymi elementami do aktywacji. Oprawa graficzna to bez wątpienia spory atut pozycji, bo niezależnie, czy opowiadamy o postaciach, miejscówkach, lub i efektownych super ciosach – każdy z elementów został dopracowany. W sukcesu udźwiękowienia nie spotkał na żaden z elementów, który wykonałem, by po wykonaniu gry szukał soundtracka, ale także muzyka specjalnie nie przeszkadza. Jest toż po prostu dobrze wpleciona w wszystek tytuł. Jednak na pewno trzeba dodać, iż w niniejszym faktu zdecydowano się na lokalizację kinową (napisy) natomiast był ostatnie niewątpliwie dobry pomysł – wszystkie rozmowy pomiędzy sytuacjami w angielskiej wersji brzmią autentycznie zaś nie są zniekształcone przez lektora, czy te naszych aktorów.

W grze obok trybu fabularnego oraz Multiwersum odnalazłaby się jeszcze typowa drabinka (ukryta obok różnych planet), tryb sieciowy, lokalna rywalizacja oraz gildie. W sukcesu zmagań Online możemy bez problemu wziąć wkład w rankingowych spotkaniach, dołączyć lub stworzyć pokój, gdzie można robić, czy te brać wkład w zmaganiach typu „Król Wzgórz” (w lobby dostaje się kilku graczy, dwóch walczy ze sobą, a zwycięzca gra dalej). W sukcesie klanów możemy bez problemu stworzyć formację, wybrać herb, a później rozmawiać ze współtowarzyszami broni, angażować się na spotkania, a nawet walczyć „dla cała ekipy” w profesjonalnych wyzwaniach również aktualnym jedynym zbierać kolejne skrzynki. Bardzo przy tym żałuję, że studio nie pokusiło się o dodatkowe warianty zabawy. Już konkurencja pokazuje, że przyszedł czas połączonych z muzyką turniejów, jakie są proste w formie, ale mogą bardzo ubarwić rywalizację. Mogę nawet sobie wyobrazić, że gracze „wykładają” wybraną grupę macierzy, a zwycięzca zgarnia pełną pulę… Byłaby zatem dobra integracja z wszą pracą i dodatkowa motywacja do podnoszenia swoich kompetencje. https://pobierzgre.org/zrecznosciowe/

Injustice 2 będzie dla wielu spełnieniem najskrytszych marzeń. Twórcy pokusili się o wielkie usprawnienia, które w dodatku sprawiają, że gra jest milsza od naszego poprzednika. Pojedynki są efektowne, lista postaci pełna najróżniejszych charakterów, fabuła toż odpowiedni dostęp do zabawy, a gdy wkręcicie się w zbierane fatałaszków, przy „nowych wieżach” spędzicie wiele czasu. Oczywiście muzyka nie jest pozbawiona pewnych mankamentów, ale miłośnicy gatunku znajdą tu treść na wiele przyjemnych miesięcy obijania przeciwników. Można liczyć szansę, że Ed Boon dalej będzie zależał pracować uniwersum DC, bowiem z ogromną chęcią zobaczyłbym kontynuację tej sprawy. To bez wątpienia sama z najpiękniejszych walk z ostatniego uniwersum.

Świat potrzebuje bohaterów, łotrów oraz innych gier z NetherRealm Studios. Twórcy Mortal Kombat ponownie zapraszają śmiałków na konfrontacji z Batmanem oraz Supermanem w działalności podstawowej również potrafią pozytywnie zaskoczyć. Fani uniwersum DC i walk mogą prowadzić peleryny, obcisłe gatki, maski, łapać kontrolery w łapy oraz walczyć. Jest znacznie!

Ocena użytkowników 7/10

Wymagania sprzętowe Injustice 2

Minimalne: Intel Core i5-750 2.6 GHz/AMD Phenom II X4 965 3.4 GHz 4 GB RAM karta grafiki 1 GB GeForce GTX 570/Radeon HD 7850 lub lepsza Windows 7/10 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i3-2100 3.1 GHz/AMD FX-6300 3.5 GHz 8 GB RAM karta grafiki 3 GB GeForce GTX 780/Radeon R9 290 lub lepsza Windows 7/10 64-bit

Rozbudowanie rozgrywki wyszło trzeciej części Ghost Warrior na ciekawe, ale problemem jest banalna akcja oraz lekka sztuczna inteligencja.

Sniper Ghost Warrior 3 przyjdzie do stylu tym, którzy żądają z gry tylko dobrego strzelania z karabinu wyborowego w rozległych obszarach. Poszukujący jednak ciekawej historii również ciężkich, emocjonujących misji raczej się zawiodą.

Warszawskie studio CI Games w najróżniejszej odsłonie snajperskiej produkcji dało na zobaczone w obcych atrakcjach pewniki. Korytarzowe lokacje zastąpiono otwartym światem z obowiązkami rozrzuconymi po całej mapie, a gracz - niczym w Far Cry - sam stanowi o strategii wykonania zlecenia. Taka swoboda nie istnieje jednak automatycznie gwarantem sukcesu.

Filmowe przystąpienie do narracji na starcie pozytywnie zaskakuje. Poznajemy historię dwóch rywalizujących ze sobą braci - jeden jest uprowadzony w trakcie pracy oraz ślad po nim kocha. Drugi kontynuuje pracę w amerykańskiej marynarce wojennej, aż dochodzi do zdestabilizowanego przez rosyjskich separatystów rejonu Gruzji. Dziwnym zbiegiem okoliczności natyka się tam na wzmianki o człowieku przypominającym jego brata.

Próby zaangażowania użytkownicy w relacja spełzają natomiast na jak, ponieważ prowadzeniu fabuły szkodzi wspomniana wolność oraz łatwy świat. Chodzimy po mapie w punkcie kolejnych istotnych celów do zniesienia bądź przekazanych do wykradnięcia, a wątek brata przez ponad połowę gry budzi się do kilku napomknięć w trakcie rozmów. Trafianie do separatystów odgrywa zdecydowanie pierwsze skrzypce.

Chodzenie po gruzińskich krajach jest zwykłe. W kryjówce układamy się do walki oraz modyfikujemy wyposażenie, możemy także zmieniać porę dnia również wybieramy misję. Po zakończeniu zadania musimy jeszcze powrócić do kryjówki, aby rozpocząć kolejne. Gracze zainteresowani tylko głównym wątkiem, oraz nie pobocznymi i powtarzalnymi aktywnościami, często będą skracać sobie drogę powrotną za pomocą szybkiej podróży.

Dobór strategie leczenia jest teraz w pełni w rękach gracza. Sukcesy nagradzane są punktami umiejętności odblokowującymi dodatkowe atuty jednej z trzech ścieżek rozwoju: snajpera, żołnierza również spokojnego zabójcy preferującego bliski kontakt. Temat ten jest natomiast raczej niepotrzebny, gdyż bonusy nie zmieniają diametralnie rozgrywki.

Wolność w rozwiązaniu do celu funkcji również wielu tanich rozwiązań to plus, tylko także tak jesteśmy w stałym okresie ograniczani. W grupie przypadków wygląda na nas samo dobrze położone gniazdo snajperskie, a istotni wrogowie do zabicia praktycznie nie chodzą po bazach czy obozach, to musimy strzelić z danej pozycji. W efekcie większą możliwość otrzymujemy przy walce z zastosowaniem pistoletów czy karabinów maszynowych.

Nie wyraża to zawsze, że nie możemy ze snajperką krążyć dookoła obozowiska i dokładnie, z ogromną satysfakcją ściągać kolejnych żołnierzy. Również bardziej satysfakcjonujące jest służenie jak duch. Zakradanie się na grunt wroga i eliminacja z znajoma to dużo większe wyzwanie i robi dobre skradanki.

Dopiero przy otwartej potyczce w połączeniu wykazują się największe bolączki Sniper Ghost Warrior 3. Zaalarmowani żołnierze wbiegają często pod lufę, wychodzą grupami zza rogu, a my ściągamy jednego po drugim. Mają się daleko za ochroną również stoją tam tak długo, aż nie zajdziemy ich z kraju oraz nie zastrzelimy. Umieramy rzadko, a jeżeli teraz toż się zdarza, to z powodu banalnych błędów z polskiej strony - na dowód przeładowania broni w złym momencie. Pobierz Gry za Darmo na Windows 7

Najtrudniejsze prezentują się misje, w jakich nie wolno nam wywołać alarmu. Poziom wyzwania zwiększa zwolnienie z wszystkiej pomocy przy celowaniu oraz bazowanie tylko na odwzorowanej realistycznie optyce karabinów, przecież istnieje toż sztuczne podkręcenie trudności. Wiedze na lunecie nijak się mają do tego, gdzie faktycznie trafi pocisk, a dokładne mierzenie metodą cech i błędów zwyczajnie frustruje.

Istotnym elementem psującym zabawę jest system autozapisów, które cofają nas do początku misji, co często oznacza ponowne przekradanie się do idealnej pozycji strzeleckiej. Tutaj o dodać, że wczytywanie zapisu z stanu menu kluczowego jest rekordowo długie. Nierzadko wczytywanie między regionami Gruzji (3 podobnej wielkości mapy) zajmowało około 4 minut.

Długość wczytywania tłumaczy częściowo grafika - Ghost Warrior 3 to najczystsza odsłona serii. Modele postaci przypominają gumowe manekiny, ale otoczenie przedstawia się pięknie. Naturalnie zalesione otoczenie gruzińskiej prowincji cieszy oko o wszystkiej godzinie dnia. Brakuje nieco zaludnionych miasteczek, gdyż zwiedzane autem regiony momentami powtarzają się za dużo opustoszałe. Natura przyciąga, ale ruiny oraz wszechobecne posterunki separatystów nie oferują niczego dziwnego poza znajdźkami i niekiedy pobocznymi celami do usunięcia.

Sniper Ghost Warrior 3 wykorzystuje część doświadczonych w kolejnych grach rozwiązań, tylko nie działają one do końca tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Sterowanie samochodem jest złe, spowolnione animacje strzałów w górę wyglądają zwykle tak toż, a latający dron do oznaczania wrogów przez brak stateczników kołysze kamerą tak, że można zakupić choroby lokomocyjnej.

Ostatecznie zawodzi też fabuła, która po kilku godzinach nuży, i my łapiemy się na ostatnim, że nie wiemy nawet, po co czynimy daną pracę. Przerywniki filmowe to zawsze przewidywalne zwroty akcji, bezcelowo wulgarne dialogi oraz do bólu stereotypowe postacie, które ani na moment nie wykraczają ponad ustalony szablon.

Efekt końcowy nie zachwyca. Sniper Ghost Warrior 3 potrafi sprawić trochę przyjemności z udanych strzałów czy zakradnięcia się nocą do bazy wroga, ale ma z względu technicznych błędów, niezwykle słabej inteligencji wrogów oraz historii, jaka nie zachęca do prowadzenia przygody.

Ocena użytkowników 6/10

Wymagania sprzętowe Sniper: Ghost Warrior 3

Minimalne: Intel Core i5 6600K 3.5 GHz/AMD FX-6350 3.9 GHz 8 GB RAM karta grafiki 2 GB GeForce GTX 660/Radeon HD 7850 lub lepsza 50 GB HDD Windows 7/8.1/10 64-bit

Rekomendowane: Intel Core i7 4790 4.0 GHz/AMD FX-8350 4.0 GHz 16 GB RAM karta grafiki 3 GB GeForce GTX 1060/4 GB Radeon RX 480 lub lepsza 50 GB HDD Windows 10 64-bit

I BUILT MY SITE FOR FREE USING